czwartek, 29 stycznia 2015

Demon's Fate (Romans, Fantasy, yuri) - część II

CZĘŚĆ II - CIEKAWE SPOSTRZEŻENIA
W starciu z lubieżnym trio nie miałabym żadnych szans, zresztą ujawniając się, mogłabym przeszkodzić pięknej Lisham, pozostało mi wiec tylko jedno rozwiązanie - dalej siedzieć cichutko na drzewie i obserwować rozwój wydarzeń. Wybacz mi, mój Boże - przeżegnałam się szybko - ale Sam widzisz, że nie mam innego wyboru jak tylko na nie patrzeć. Ledwie jednak wyszeptałam te słowa, a do moich uszu doleciał śmiech podobny niby do dzwoneczka. Śmiała się blondynka oparta o ramię Kamael. Kiedy zdążyły nadejść? Nie mam pojęcia. Lubieżne trio z wyraźną niechęcią oderwało się od siebie.
- Więc która z was to Kamael? - zapytała Sariel.
- Ja - odparła Kamael. Muszę tu poświęcić chwilę na opisanie jej wyglądu. Boska malarka jest przeciętnego wzrostu i budowy. Zdecydowanie wyróżniają ją włosy - naturalnie jasnobrązowe, zostały przefarbowane na burzowy niebieski, a w jej ciemnych oczach połyskują złote plamki. Za uchem zatknęła ołówek, a na plecach miała plecak (zapewne wypełniony płótnami, farbami, pędzlami i wszystkim innym, co noszą przy sobie malarze). Odezwała się ponownie. - Pozwólcie drogie panie, że przedstawię wam moją asystentkę i partnerkę - objęła ramieniem talię blondynki. - Arael.
Arael. Światło Boże. Pan ma jednak poczucie humoru - Jego Światło partnerką Tej, która widzi Boga. Arael wygląda jak promyk słońca - jest wysokiego wzrostu, ma blond włosy, złote oczy, nawet jej skóra lśni. Gaudriel dosłownie zaczęła się ślinić na jej widok. Na mnie jednak żaden blask nie robi takiego wrażenia jak blask Lisham, która wciąż siedzi w bezruchu na gałęzi drzewa naprzeciwko. Czy nowo przybyłe ją zauważą? A jeśli tak, to co wtedy? Kącikiem oka zarejestrowałam niebieski blask. Skierowałam wzrok tam, gdzie jak mi się wydawało, go ujrzałam. Krzak. Nie, chwila, krzak z niebieskimi skrzydłami, podobnymi do smoczych? Tylko jedna anielica mogła mieć takie skrzydła - Chakel. Tylko czemu na Litość, Mądrość Boża udaje krzak? Czyżby wypełniała tą samą misję co Elishama? Tylko po co Bogu dwie potężne anielice w tym samym miejscu? Czyżby szykowała się jakaś bitwa? Poczułam strużkę potu na karku. Jestem za młoda, żeby umierać!
- Więc, tak jak ustaliłyśmy wcześniej - wyrwał mnie z niewesołych przemyśleń głos Kamael - dziś zaczniemy wstępne szkice, jutro szkice dokładne, pojutrze szkice w kolorach, a na czwarty dzień obraz. Połowę płacicie jutro, połowę po robocie. Same wybieracie pozę, ale weźcie pod uwagę, że będziecie musiały w niej stać kilka dni po kilka godzin. Pasuje?
Lubieżne trio skinęło głowami. Kamael się uśmiechnęła i szybko odwróciła głowę w stronę Arael. Ich wargi się zetknęły. Po chwili Światło odsunęła się z cichym westchnieniem.
- Rozłożę wszystko, co będzie Ci potrzebne - zsunęła plecak ramion Kamael, bez skrępowania gapiąc się w jej dekolt. Kamael pozbywszy się plecaka rozwinęła na całą szerokość kolorowe skrzydła. Malarka to jedyna anielica, której skrzydła przypominają tęczę.
- A właśnie - pstryknęła palcami Arael, rozstawiwszy sztalugi. - Czy wy nie chciałyście aktu w swoich prawdziwych postaciach?
- Zgadza się - roześmiała się Jetrel i odrzuciła swą ziemską powłokę. Rude włosy zmieniły kolor na krwistą czerwień, skóra ściemniała niemal do czerni, a paznokcie się wydłużyły. Podobnie przemiana przebiegła u Sariel, jedyną różnicą było to, że jej ciemne włosy stały się niemal białe. Obie miały na sobie stalowoszare body, które ukazywały więcej niż zasłaniały. Bliźniaczki urodziły się w piekle, więc dla nich przemiana była prosta. Dla Gaudriel, która została strącona do otchłani za swój grzech, przemiana była dość bolesnym doświadczeniem. A jednak to zrobiła. Wyglądało to tak, jakby jakiś szalony naukowiec połączył dwa ciała w jedno. Prawa strona ciała miała skrzydło sowy śnieżnej, przezroczystą i poszarpaną białą sukienkę, bladą skórę i czarne, jakby martwe oko. Lewa strona miała skrzydło rusałki żałobnik, czarny, lateksowy kostium z wycięciami na okolicach intymnych, ciemną skórę i zaszłe bielmem, jakby ślepe oko. Zaczynając się między piersiami i ciągnąc się aż do łona, błyszczała czerwona blizna, taka, jaką zostawić może po sobie tylko anielski miecz. Wieczna, wiecznie bolesna, pamiątka po nieudanej próbie samobójczej. Czy można kochać kogoś tak bardzo, by narażać się, po raz kolejny, na odczuwanie takiego bólu? Jak widać można. Gaudriel prawą ręką obejmowała talię Jetrel, a dłoń trzymała na jej biodrze. Demonica z krwawymi włosami oparła prawą dłoń na bladym ramieniu, a długimi paznokciami lewej dotykała policzka Gaudriel. Prawa noga dotykała prawej nogi upadłej, lewa wyciągnięta była do przodu. Sariel ustawiła się w identyczny sposób po lewej stroje Gaudriel. Stopy bliźniaczek zetknęły się. Tylko geniusz może to namalować - pomyślałam.
- Już widzę, dlaczego poprosiłyście o to Kamael - stwierdziła kończąc rozstawiać farby i pędzle, Arael. - Tylko taki geniusz jak ona może to namalować.
Kamael jedynie uśmiechnęła się pod nosem, usiadła na ziemi, zmaterializowała sobie na kolanach szkicownik, wyjęła ołówek zza ucha i zaczęła szkicować.
KONIEC CZĘŚCI II

1 komentarz:

  1. Z niecierpliwością czekam, co z tego wyniknie, szczególnie, że napisałaś, że teraz już nie będziesz się ograniczać.

    OdpowiedzUsuń